Czemu „langusta na palmie”?
Skąd się to wzięło?
Nie można było jakoś normalnie?

W jednej z pierwszych katedr chrześcijańskich we włoskiej Akwilei znajduje się przedziwna mozaika przedstawiająca palmę, a na niej langustę.

Langusta to morski skorupiak, taka duża krewetka bez szczypiec, która mieszka na dnie, w głębokiej ciemności, w przeraźliwym zimnie i nigdy nie wychodzi na brzeg. Na tej mozaice langusta wyleguje się na czubku palmy.

Ten nietypowy obrazek można oglądać w miejscu, które dawniej było przeznaczone dla przygotowujących się do Chrztu katechumenów. Mozaika miała być pomocą szczególnie dla tych, którzy niewiele z głoszonej im chrześcijańskiej nauki rozumieli. Patrząc na ten obraz, mogli pomyśleć, że ich życie to życie w ciemności, w zimnie, jakie panuje na dnie morza, życie „denne”. Gdy się jednak ochrzczą i wejdą na drogę chrześcijańską, kiedy zaczną ufać Bogu i za Nim podążać, staną się jak ta langusta na palmie — wyniesieni ku górze, ku słońcu, ku ciepłu, ku szczęściu, osadzeni w miejscu, do którego nigdy by sami nie dotarli. I właśnie dlatego langusta na palmie.

Wszystko, co robię i mówię, jest próbą opowieści o czubku tej palmy, o jej rozkoszach i cudownościach, a przede wszystkim o Tym, który ją zasadził, pielęgnuje i dogląda oraz wprowadza ku górze denne langusty. Jest też opowieścią o drodze, która tam prowadzi, o niebezpieczeństwach, które można na owej drodze spotkać, i o wskazówkach, które przydają się w wędrówce na szczyt.